poniedziałek, 30 listopada 2015

Świąteczne szaleństwo listopadowe.

Do paszczy chińskiego smoka trzeba włożyć mandarynkę ;-) Na szczęście ;-)
Przewrotnie ten tytuł mógłby sugerować, że również Tajlandię dopadło szaleństwo 'bożonarodzeniowe' i wszędzie otaczają nas choinki, renifery, mikołaje i kolędy w każdym supermarkecie. Tymczasem nadchodzących świąt wcale tutaj NIE CZUĆ :(
Gdzieś w szkole można wypatrzyć jakąś wypłowiałą dekorację świąteczną, która wisi już kilka lat, a przy supermarketach małą choinkę wciśniętą w kąt, w każdym razie o magii świąt trudno mówić. Nie znaczy to jednak, że nie mamy świąt!
Akurat listopad obfitował w różne święta: ogólne, lokalne i okazyjne ;-)  Popatrzcie jak świętujemy ;-)

Najważniejsze święto w listopadzie to Loy Krathong, kiedyś nazwaliśmy go najbardziej romantycznym świętem w Tajlandii J Ogólnie przypomina trochę naszą polską noc świętojańską. W ten jeden wieczór w roku wszyscy Tajowie puszczają krathongi na wodę, ma to przynieść szczęście na kolejny rok ;-)


Świętowaliśmy również Chiński festiwal, który trwał 10 dni. Jak co roku rozpoczął się od występów typu chińska opera, taniec smoków itd. A potem przez 10 dni ulice zapełniały się straganami i pysznościami;-)


I jeszcze nietypowe święto, mianowicie 60 rocznica przyjazdu króla do naszego miasteczka. Ale miasto świętowało;-)

A jakby tego wszystkiego było mało to przez cały miesiąc w szkole trwają przygotowania do Dni Sportu :-) Ach, kocham Tajlandię ;-) 

Z okazji 60 rocznicy przybycia króla do Roi - et, miasto przygotowało super pokaz na budynku "rady miasta" 



Loy Krathong 2015


Szczęśliwi uczniowie spotkali swojego nauczyciela :-) Zobaczcie, że nawet po szkole wszyscy chodzą w szkolnych uniformach.

Duże krathongi tworzone przez szkoły i różne instytucje biorą udział w konkursie na najładniejszy krathong.



Wiła wianki i rzucała je do falującej wody ;-) Poznajecie ladyboysów?


Chiński festiwal:

Co by tu przekąsić :-)


5 Bath = 50 groszy

W końcu wybraliśmy Pad taj







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz